kucharz powinien prezentować się dobrze". Więc zabrałam się do testowania.

Przeciwzmarszczkowy krem nawilżający na dzień Q10. O przetestowanie tego kremu poprosiłam mamę, ze względu na to, że ja na razie zmarszczek nie mam. Cóż urok bycia młodym. W jej opinii ma bardzo przyjemy zapach, szybko się wchłania, a cera po nim jest promienista i wygląda młodziej.
Odżywka i szampon do włosów cienkich i słabych z prowitaminą. Bałam się testowania szamponu i odżywki, bo mam bardzo wymagające włosy. Praktycznie zawsze odżywki mające nadać włosom lekkości u mnie powodowały, że zamiast burzy na głowie miałam włosy przyklejone do głowy. Jakie było moje zdziwienie, gdy rano obudziłam się z "wiatrem we włosach".
Były lekkie, miękkie i ten zapach. Zakochałam się i w szamponie i w odżywce. Będą na pewno gościły w mojej łazience. Zapach pobudzający, mi przypominał trochę trawę cytrynową, trochę ogórka. No po prostu miodzio. Już podczas mycia zauważyłam, że ręka "ślizga" się po włosach. A po umyciu i zrobieniu odżywki już totalnie odleciałam. Gładkie, miękkie i lekkie włosy, to to, o czym marzyłam od dawna. Mogę szczerze polecić każdemu i szampon i odżywkę.

Lakier do włosów Siła Witamin rzeczywiście dobrze utrwala i łatwo się wyczesuje, jak napisano na etykiecie. Loki, które zrobiłam jednego dnia, przetrwały do dnia następnego w prawie niezmienionej postaci. Nie było też efektu czapki, czyli nie były posklejane. Jak dla mnie bomba. A dodatkowo ma bardzo ładny, nie duszący zapach. Więc jak komuś przeszkadza w lakierach zapach to polecam ten.
Kremowy żel pod prysznic Almond Oil. Zawiera olejek migdałowy i sok z moreli, dzięki czemu pachnie rewelacyjnie. Dobrze się pieni, jest bardzo wydajny, pobudza zmysły. Do codziennego, rytualnego mycia idealny. Bomba.
Balsam do ciała z olejkiem z awokado. I tu znowu się bałam, bo jak cerę mam spoko i nic mnie nie uczula, tak skórę, zwłaszcza na nogach mam niezwykle wymagającą: przesuszona, delikatna i bardzo często po balsamach występują u mnie stany alergiczne. I tu też się miło zdziwiłam. Nawilża cudownie, ładnie pachnie, szybko się wchłania i co najważniejsza... nie uczula. Już go kocham.
SOS krem do rąk. Najlepsze zostawiłam na koniec. Dorwałam się do niego zaraz po spotkaniu blogerskim, bo moje dłonie "wołają o pomstę do nieba". Suche, zniszczone, popękane. No masakra jednym słowem. Mało kremów mi pomagało. Więc jak go dorwałam tak kremowałam ile wlezie i wiecie co? Różnica jest kolosalna. Znikły pęknięcia na kostkach, skórki wokół paznokci zmiękły, a dodatkowo dłonie są miękkie. Co prawda nie kusi zapachem, bo pachnie gliceryną ale działa i to dla mnie najważniejsze.
Jak widzicie, miałam bardzo wiele obaw co do testowania. Raz, że nie prowadzę bloga o kosmetykach. Dwa, że nigdy nie robiłam recenzji, a trzy, że mam bardzo wymagające włosy i skórę. Dziękuję serdecznie Lidlowi, za cudowny prezent w postaci kosmetyków. A was zachęcam, żebyście sami je przetestowali, bo warto.